Uthar
Otwarty
Dołączył: 26 Lis 2006
Posty: 171
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pią 21:52, 09 Lut 2007 Temat postu: Podanie |
|
|
Flavis przeszedł sie po korytarzu koszar, obmyślając po raz ostatni plan. Naprawde nie podobało mu sie to, że Reviri chce iść
wraz z nim. Scar Preda mógł jeszcze zakceptować, wiedział że krasnolud jak bedzie trzeba to lisza ubije. Ostatni raz udał
sie do karczmy, by tam spotkać sie z członkami wyprawy. Jednak zanim to uczynił poszedł do swojej komnaty by sprawdzić czy czegoś nie
zapomniał.
Scar Pred siedział w karczmie, zamówił 2 piwa. Wydawało sie, że był czujniejszy niż zwykle. Wiekszość osób, z karczmarzem
włacznie, przyglądało mu się z smutkiem. O wyprawie do Ist Morth w formie zaproponowanej przez Flavisa inni sądzili, że można
tylko w niej głowie stracić. Scar rozmawiał z Edrielem, który miał przygotować wycieczke do krainy nieumarłych, żeby
odciągnąć uwagę potworów od małej grupki straceńców.
-Wydaje mi sie, że wycieczka na ziemie nieumarłych powinna odbyć się za dwa tygodnie- Powiedział Edriel
-Powinna być za trzy tygodnie, gdyż nie idziemy bezposrednio do Ist Morth- odrzekł krasnolud.
-Tak ale w takim wypadku moge nie zdążyć na czas-
-Będziesz miał tydzień, by pojawić się w Dolinie.
Ich rozmowe przerwało pojawienie się elfki. Łowczyni rzuciła do bereserka:
-Scar zbieraj sie. Czas ruszać w drogę.
Poczym wyszła znowu z karczmy i sprawdziła jeszcze raz te 3 najlepsze konie, jakie udało jej się znaleźć w twierdzy. Phil przy jej wyjściu
z karczmy spojrzał na nią smutno, bardzo dużo ryzykowała jako najmniej doświadczona z grona podróżników. Scar dokończył
piwo.Podszedł do niego Phil:
-Uważajcie na siebie, powodzenia-Scar sie usmiechnał:
-Na pewno będziemy uważać-
Gdy ostatni z "wędrowców" wyszedł z karczmy, atmosfera w niej się nie zmieniła, dalej była wypadkową miedzy grobową a podniosłej.
Scar dołaczył do dwójki stojacej przed Karczmą Flavis. Mroczny elf wygladał jeszcze mroczniej niż zwykle, z miejsca wskoczył
na konia, ktory zerwał sie do galopu. Elfka uczyniła tak samo i pognała za nimi. Należy też wspomnieć o ciekawym widoku jakim
był krasnoludzki bereserk jadący za nimi na kucu.
Zatrzymali sie na popas przy rzece. Na północ od siebie mieli Las Pajęczy. Flavis usiadł na skraju rzeki, jego towarzysze
postanowili mu nie przeszkadzać. Drow rozmyślał nad inkantacją i rytuałem jaki bedą musieli przejsc w klasztorze i nad szansą powoidzenia.
Szanse nie wydawały sie zbyt duże, wiec chociaż on postara sie by były jak najwieksze...
Reviri poszła nazbierać chrustu, zresztą nie zdziwiło ich jej zniknięcie. Elfka lubiła przebywać na łonie lasu. Tym razem długo
nie wracała, nawet jak na nią. Scar zaczął sie denerwować jako pierwszy, cały czas nagadywał Falvisa by poszli sprawdzic co sie stało
z panną Chysis. W tym samym czasie łowczyni walczyła o życie broniąc się przed hordą przerośnietych pajęczaków. Cięła
swoimi dwoma mieczykami jak wprawny żniwiarz kosą, wchodziła w masę pająków jak miecz w nagie ciało. Lecz to pajaki przeważały.
Jej desperacka obrona była niemal jak krzyk umierajacego ptaka, było w niej dużo chaosu i coraz więcej bezradnych ciosów.
Wiedziała, że zbym mocno sie oddaliła,by jej towarzyszę ją usłyszeli. Przerażenie, strach, ból, sama natura oddawałą te uczucia jakby wiedząc o misji i celu.
Głos natury poderwał Scara, mimo iż był krasnoludem. Kierowany jakimś wewnętrznym przeczuciem przerwał w pół słowa rozmowę z
Flavem i pobiegł w kierunku lasu. Mroczny elf gonił Scara, który, wydawało sie, był jakby niesiony na skrzydłach wiatru.
Jeszcze nigdy krasnolud tak szybko nie biegł, na pewno nie przez las. Reviri już ostatkami sił broniła się przed pająkami. Była teraz niczym łódka
na morzu fal, które rzucały nią bezlitośnie we wszystki strony. Cięła i parowała mechanicznie, tak jak tego kiedyś nauczył ją Flavis, powoli traciła
świadomość swych ruchów. Wiedziała, że są to jej ostatnie chwile, potknęła się o jedno z okropnych pajęczych ciał zalegajacych wszędzie wokół niej. W momencie gdy upadła dało sie
słyszeć sykniecie. Pajaki ją pochwyciły, a królowa pajęcza, do tej pory stojąca na uboczu, zaczęła się do niej zbliżać.
W tym momencie do szeregów pajaków dopadł Scar, z zapamietaniem ciął halabardą jakby to sama Aldore go prowadziła. Flavis zrobił
to co robią rengerzy, popisał się kilkoma niesamowitymi skokami bez lądowania i ciał pajęczyce zbliżającą sie do leżącej na ziemi Reviri.
Nie zabił jej, lecz odciał jej jedną kończynę, a ta odskoczyła w tył. Inne pajaki rzuciły się na niego z wściekłą zajadłoscią.
Scar w tym samym czasie przebił się do niego. Bohaterowie utworzyli trójkąt, trójkąt ktory był symbolem walki o życie,
Symbolem walki 3 bohaterów swych ras o życie, walki o szanse na powdzenie misji. Sami bogowie musieli maczać w tym palce,
lub umiejetnosci wojowników były tak wielkie, że udało sie im przetrwać i utworzyć mur z ciał wrogów. Flavis syknał gdy ukąsiłjeden
z pająków ukąsił go ostatkiem sił. Pająki zaczeły sie wycofywać.
Scar rzekł z przejęciem:
-Teraz musimy uciekać!-Flavis spojrzał na niego.
-Uciekajcie do rzeki i postarajcie się znaleźć łódkę. Osłonię wasz odwrót/
ReViri zdenerwowała się:
- Z pająkami nie jest tak łatwo...
Flavis nic nie odżekł, tylko zgiął się w pół, a puźniej upadł. Reviri odrazu do niego podskoczyła i uniosłą jego głowę.
Razem ze Scarem nie podporządkowali sie rozkazowi drowa i zanieśli go na łódkę.
Droga była ciężka Scar i Reviri zmeiniali sie przy wiosłach. Flavis przeważnie był nieprzytomny lub majaczył.
Po długiej wędrówce trója śmiałków przybyła w końcu do klasztoru Mithos. Flavis podtrzymywany przez Scara wyjaśnił strażnikowi
przy bramie cel ich wizyty. Wyjatkowo był przytomny, strażnik nie ociągął sie z wpuszczeniem ich gdyż dobrze znano tu Flavisa.
Klasztorny medyk od razu zajął się ranami mrocznego elfa. Pozostałą dwójkę bez słowa zaprowadzono do komnat gościnnych.
Reviri martwiła sie o Flavisa, ale niepotrzebnie, gdyż ten miał się już dobrze.
Flavisa przeprowadzono po wielkim placu, ktory znajdował sie przed wierzą klasztorną. Plac był wielkosci Twierdzy Przymierza,którą tak niedawno opuścili.
Klasztorna wieża wznosiła sie bardzo wysoko, jej szczyt przebijał chmury. Strażnik wraz z medykiem wprowadzili drowa do wieży.
Miał on się udać do swojej komnaty, znajdujacej sie na 10 kondygnacji i czekać na wezwanie Mistrza.
Pierwszym co Flavis zrobił było przebranie się w strój barwy rodu Seldrin. Była to czarna szata obszywana złotymi zdobieniami.
Na piersi widniał herb "Umartha" wyszyty czerwoną nicią. Usiadł na krześle, poczym zaczesał włosy do tyłu. Postarał sie też nieco
odświerzyć, obmywając twarz wodą. Kiedy skończył udał sie do siedziby Mistrza.
Pokój był bardzo obszerny, ale nie było w nim zbędnego przepychu. Flavis usiadł naprzeciwko Mistrza i rzekł:
-Wiesz po co przybyłem?
-Tak Utharze Lewrence
-Czy bedzie to wykonalne?
-Na Tobie na pewno nie wiem jak na twoich towarzyszach, ale dobrałeś ich sobie przednio do tego.
-Krasnoludy są odporne na magię, a elfkii też tak łatwo nie giną przy tym.
-Wiec kiedy chiałbyś zacząć rytuał ?
-Dziś, nawet zaraz
-Idź przygotowac swych towarzyszy
Drow skłonił sie i wyszedł.
Flavis poszedł po swoich towarzyszy. Zastał ich rozmawiających o wydarzeniach jakie do tej pory przyniosła wyprawa. Do Ist Morth jeszcze daleko
a już zdarzyły się tak niebezpieczne sytuacje. Najgorsze było to że niewiele wiedzieli o planach Flavisa. Obiecał im, że powie wszystko w klasztorze.
Kiedy wszedł ich głowy od razu obróciły sie w jego stronę. Czekali na wyjaśnienia, ale on był jeszcze bardziej tajemniczy niż zwykle:
-Tak wiec jesteśmy w klasztorze. Czy jesteście gotowi zaryzykować życie poddajac sie rytuałowi? Czy też wycofacie sie?
Po rytuale nie będzie już odwrotu.
Obydwoje zaczeli go wypytywać:
-Jak wyglada rytuał? Jaki ma być skutek rytuału? Czy jest on tak ważny? I co bedzie po rytuale?
-Na pierwsze z pytań nie moge odpowiedzieć. Skutniem będzie wymazanie wspomneiń i stworzenie innych. Jest on tak ważny, gdyż bez
niego zabije nas pan na Nocturis, wydobywając potrzebne mu informacje. Po rytuale będę was prowadził do Is Morth, chyba polecimy na smoku do Gór Krętych.
-Czymś ryzykujemy podczas rytuału? Co może pójść nie tak?
-Ryzykujecie życiem
Reviri sie spytała:
-A ty czym ryzykujesz?
-Życiem mojej miłości.Idziemy... Chyba, że ktoś sie wycofuje?
Wyszedł nie czekając na nich, lecz oni poszli za nim.
...
Właśnie lecieli na skrzydłach srebrnego smoka, cała trójka przeżyła rytuał, docelowo smok miał ich zrzucić przy piramidach w Ist Morth.
Własnie wylądował. Gdy z neigo zeszli smok wzbił się w powietrze i zniknął im z oczu. Piramidy były czarnymi monumentami przecinającymi niebo
Piramidy oznaczały śmierć. Patrolowały je 3 graviery, ktore, spostrzegłwszy niecodziennych gości na tych terenach, zaczęły sie
do nich zbliżać. Flavis ustawił sie na czele po lewej stronie miał Reviri a po prawej Scara. Wygladali demonicznie każdy
z nich był w czerni. Drow odrazu rozpłatał graviera, ktory na niego skoczył. Reviri cały czas parowała, zasłaniała sie
i atakowała. Ciecie, parada, zasłona, finta. Robiła to jak maszyna, punktowała neimiłosiernie atakującego ją potwora, cios po ciosie. Scar podciał
stwora, który na niego naskoczył, a ten zwalił sie na ziemie, krasnolud to wykorzystał, odcinajac jego parszywy łeb. Elfka trafiła
wkońcu w środek głowy i gravier padł martwy. Flavis wziął odcięty łeb potwora w rękę, poczym poprowadził ich przez Ist Morth. Nieumarli ich unikali
a oni szli w kierunku centrum jednego z ich obozów. Flavis chciał spotkać Licha i zamienić z nim kilka zdań. Jeśli Lich by
zatakował kogoc z nich to drow by go zabił, wiec sie nie obawiał. W wielkim namiocie na środku siedział lich. Porozumieli
sie telepatycznie
Mozliwe, ze je przerobie by pasowało do obecnej sytuacji, lecz niechce narazie zmeiniac tego co kiedyś napisałem (pierwotny kształt).
Post został pochwalony 0 razy
|
|